2016/12/21

DEBUT VS COMEABACK: BIGBANG


Nie no, znów nie będę obiektywna. Nie w tym przypadku. Nie mogę. Nie da się, kiedy porównujesz debiut i comeback swojego ulubionego zespołu... Po prostu się nie da! A przynajmniej ja nie umiem w takim wypadku się nie jarać. Nie wiem, może coś ze mną nie tak? No dobra, zaczynam.




DEBIUT


Napiszę wprost. Był to jeden z lepszych debiutów, tym bardziej w tamtych latach (w przyszłym roku minie jedenaście). Kpop, który znamy, dopiero raczkował, był w powijakach. Bardziej przypominał coś w rodzaju disco, a bo ja wiem? Nie znam się aż tak na gatunkach muzycznych 😖. Nie wiadomo było, w jakim kierunku to wszystko idzie. Nikt nie wiedział. Chyba... Mimo wszystko to nie zmienia faktu, że debiut BB był świetny! Mieli co prawda zupełnie inny styl niż teraz, ale to był i nadal jest ich styl. W ciągu tych dziesięciu lat z takich uroczych dzieciaczków, takich uroczych, kochanych kluseczek (uroczych, a nie przystojnych, podkreślam), zmienili się w prawdziwych mężczyzn. Z chłopców, którzy podczas debiutu byli młodsi ode mnie (tak, T.O.P też), z dresiarzy, których, prawdę mówiąc, bałabym się spotkać na ulicy, przeistoczyli się w charyzmatycznych i pewnych siebie facetów, dla których muzyka i dawanie radości fanom jest wszystkim.
 Co do teledysku, to ma szkolny koncept, ale co się dziwić, skoro sami twórcy piosenki byli jeszcze dzieciakami? Mimo tego nie jest przesłodzony, w ogóle nie jest słodki! Dla mnie akurat świetnie, bo ja takich konceptów nienawidzę. Są dla mnie zbyt sztuczne. Ale nie od razu BIGBANG zaskarbili sobie moje serduszko, nie. Na początku nie przepadałam za nimi, szczególnie za Fantastic Baby... Nie będę jednak przytaczać całej miłosnej historii do tego zespołu, bo post wyszedłby zdecydowanie zbyt długi. 



COMEBACK


Prawie umarłam na zawał, jak się dowiedziałam, że w końcu, po przeszło półtora roku BB wydadzą album. Pierwszy pełny, a nie mini album, od ośmiu lat! Prawie umarłam, kiedy zobaczyłam teasery do FXXK It i Last Dance. Prawie umarłam, oglądając te teledyski. Na pierwszym popłakałam się z radości, wrzeszcząc przy okazji (tak, oglądałam live'a zamiast pisać pracę zaliczeniową na filozofię, którą jednak skończyłam i wysłałam. Jednak i tak ją oblał, bo stwierdził, że "skorzystała Pani z literatury, która nie była na temat pracy zaliczeniowej". Myślałam, że go zamorduję, bo literatura była na temat). Na drugim ze wzruszenia. Nie lubię patrzeć na to, jak mój UB jest smutny czy płacze, bo od razu albo ja jestem smutna, albo płacze. To nie jest normalne. Dobra, wracając do piosenki i M/V. Kolory, kolory i jeszcze raz kolory. Kocham to po prostu 😍. Wszystko mi się w tym podoba, nie mam się do czego przyczepić, naprawdę. I tu wychodzi na jaw mój subiektywizm, ale na tym polegają recenzje.
A porównanie debiutu i comebacku to jest recenzja. Wiem, że się powtarzam, ale ta forma wypowiedzi charakteryzuje się w dużym stopniu subiektywizmem właśnie. Nie no, serio. Naprawdę nie mam cię do czego przyczepić... A nie, jednak mam. Tabi, idioto jeden! Co ty masz na głowie, to po pierwsze. Po drugie, co to za gejowaty dres? (Nic przeciwko homoseksualistom nie mam, ale ten odcień różu jest akurat mało męski, zarówno na jego głowie jak i na dresie). Okay, wyrzuciłam to z siebie. Chyba pora na podsumowanie. 

PODSUMOWANIE

DEBIUT

Teledysk: 8/10
Muzyka: 10/10
Choreografia: 8/10
Średnia: 9.3/10

COMEBACK

Teledysk: 10/10
Muzyka: 10/10
Choreografia: 9/10
Średnia: 9.6/10

Różnica jest... minimalna, ale weźmy pod uwagę dziesięcioletnią różnicę. Jestem zachwycona zarówno debiutem jak i comebackiem. Nie mam co tego ukrywać, że jestem proud VIP. 

5 komentarzy:

  1. Ja ich kocham w każdym wydaniu bez wyjątku ^^ i zgadzam się że chłopcy byli jedną z niewielu grup która nie miała ani słodkiego comebacku ani nazbyt seksownego co daje wielki plus BIG BANG bo nie znoszę przesłodzonej słodkości (co w sumie potwierdza fakt że z girlsbandów lubie tylko 2NE1 i ewentualnie Wonder girls w tym nowym wydaniu z lat 90').
    Mi do gustu bardziej przypadło LAST DANCE przy którym się poryczałam przez głos Daesunga.
    Ocena 9/10
    PS zapraszam na my-dream-is-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ich kocham w każdym wydaniu. Jedyna piosenka, której nie znoszę, to Lollipop. Po prostu jest rakowa. Tak jak ty nie znoszę girlsbandów właśnie przez te cukierkowe koncepty. Są co prawda wyjątki, ale to tylko kilka takich zespołów.

      Usuń
    2. No tak >_< niestety słodycz jest w Korei bardzo popularna więc mam nadzieje na BLACKPINK bo jeśli one także zrobią się słodkie to nie będzie żadnego girlsbandu który lubię po tym jak 2NE1 się rozpadły :/

      Usuń
    3. Taaa... Też mam nadzieję, że BP nie staną się typowym girlsbandem takim jak SNSD, Twice czy inne cukiereczki tak słodkie, że można zwymiotować od nadmiaru cukru (przepraszam, jeśli tym kogoś uraziłam, nie miałam takiego zamiaru 😟). Masz rację, jak zrobią się słodkie... nie, wolę o tym nie myśleć.

      Usuń
    4. Zgadzam się z Wami co do tej słodyczy. Mam takie samo zdanie. A co do Bigbang... Mają już długi staż w kpopie. Widać jak dużo pracy włożyli w to co robią, dlatego osiągnęli tak wiele. Oczywiście bardziej podoba mi się comeback niż debiut ze względu na ewolucję, którą przeszli. Oby następną piosenke wydali szybciej niż ostatnio (chociaż teraz to nie będzie szybko ze względu na służbę wojskową TOP, ale będę wyczekiwać jakiś sub-unitów)

      Usuń

szablon wykonany przez oreuis
szablon wykonany przez oreuis