Ech, jestem dziwną osobą. Bardzo dziwną. Mam tę płytę od końca stycznia, a dopiero teraz zdecydowałam się na zrecenzowanie tego albumu. Jak wszyscy doskonale wiecie, BIGBANG to mój ulubiony zespół. Nie ukrywam tego. Wcześniej miałam tyle czasu, aby napisać coś niecoś o tej płycie, ale nie byłabym sobą, gdybym nie odwlekała tego i odwlekała w nieskończoność. No i nic dziwnego, że dopadła mnie sesja. Tak, egzaminy, zaliczenia, bród i smród studiów. Dodatkowo jeszcze walka o stypendium naukowe. Oprócz tego przyjaciółka wkopała mnie w kolokwium, którego dało się uniknąć. Dzięki, Doris. Naprawdę serdeczne dzięki. Także we wtorek mam egzamin z prawa autorskiego. Miałam się uczyć cały weekend, ale... Wiadomo, jak to się kończy. Nigdy tym, co się zaplanowało. Cóż... Nie znam takich osób, które sobie coś zaplanowały od początku do końca i w niezmienionej formie to zrealizowały.